Jugendamt

Jugendamt (się urzędów do spraw młodzieży, podlegających samorządom; w każdym niemieckim mieście jest jego oddział) w Polsce stał się głośny po serii zakazów porozumiewania się w języku polskim z własnymi dziećmi przez rodziców z rozwiedzionych polsko-niemieckich małżeństw. Najgłośniejszy był i jest przypadek naszego Prezesa Wojciecha Pomorskiego, któremu zakazano na lata kontaktu z córkami po tym, jak nie chciał się zastosować do bezprawnej  decyzji Jugendamtu. Kolejna sprawa dotyczyła Beaty P., która porwała syna z Niemiec do Polski i ukrywała się tu z dzieckiem (w statystykach porwań dzieci przez rodziców Polska lokuje się na drugim miejscu zaraz za USA. W 2007 r. 15 polskich dzieci zostało porwanych z Niemiec do Polski, a 27 – z Polski do Niemiec).

Dlatego w dniu 18.02.2007 r. w Niemczech w Hamburgu powstało nasze „Polskie Stowarzyszenie  Rodzice Przeciw  Dyskryminacji Dzieci w Niemczech t.z.” www.dyskryminacja.de, które pomaga pokrzywdzonym, walczy o delegalizację Jugendamtów, zainteresowało problemem Komisję Petycji przy Parlamencie Europejskim itd. W Niemczech niedawno zakończył się jeden z precedensowych procesów sądowych, w którym przyznano odszkodowanie tureckim rodzicom pokrzywdzonym decyzją Jugendamtu.

Ostrzeżenie przed Jugendamtem

ostrzega się polskie matki i ojców mających zamiar przyjechać do Niemiec z dziećmi, bądź urodzić dzieci w Niemczech, o możliwych konsekwencjach swojego czynu. W przypadku np. jakiegokolwiek anonimowego donosu, pomówienia, rozwodu, utraty pracy, konfliktu w rodzinie, konfliktu z prawem może dojść do odebrania w majestacie (?) niemieckiego prawa przez Jugendamt Waszych dzieci i przekazania ich np. do niemieckiej rodziny zastępczej i germanizacji. Rachunki za rodzinę zastępczą otrzymacie pocztą.

Liczne przypadki uprowadzenia dzieci przez niemiecki Jugendamt – organizację do spraw zarządzania młodzieżą – oraz przypadki zabraniania rozmowy z dziećmi w języku innym niż niemiecki, wskazują jednoznacznie na rozpowszechnione w Jugendamtach i tolerowane przez niemieckie prokuratury i niemieckie sądownictwo chore praktyki zmierzające do zniemczenia / germanizowania dzieci innych narodowości.

Niemcy przestaną dyskryminować Polaków?

Dzięki staraniom polskiego europosła zainteresowano się wreszcie sprawą, która dla wielu polskich rodziców jest źródłem prawdziwych dramatów.

W grudniu Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie niemieckim urzędom patrzeć na ręce. Póki co – cóż, Komisja może patrzy, ale zbyt wiele z tego nie wynika.

Jednak dzięki zajmującemu się sprawą europosłowi z PiS, coś ruszyło w Parlamencie. Jak donosi „Rzeczpospolita”.

Jeśli nawet w europarlamencie dostrzegają i krytykują (!) to, jak funkcjonują niemieckie urzędy, znaczy, że było o co kruszyć kopię.

Na ile jednak przyjęty dokument odmieni praktyki tamtejszych instytucji? Wojciech Pomorski prezes organizacji reprezentujący kilkudziesieciu dyskryminowanych przez Jugendamty polskich rodziców uważa, że jest to mały krok naprzód:

Zdecydowane stanowisko sformułowane w europarlamencie nie będzie mogło być ignorowane w Niemczech.

Więc może rzeczywiście coś zmieni się na lepsze?

źródło Pardon

„Działają jak Adolf Hitler”. Niemcy zabierają Polakom dzieci.

Jugendamt. Niemiecka instytucja, oficjalnie służąca do pomagania dzieciom.

Jednak zdaniem wielu polskich rodziców jest to machina służąca do bezwzględnej germanizacji.

Kilka dni temu „Rzeczpospolita” opisała historię Polki zmuszonej do porwania własnego dziecka. Małżeństwo pani Beaty rozpadło się z winy niemieckiego męża i otrzymała prawo do opieki nad dzieckiem. Gdy jednak po kilku latach postanowiła wrócić z synkiem do Polski, naciskany przez Jugendamt sąd nakazał jej oddać dziecko ojcu:

„Kobieta wróciła do Niemiec i zaczęła bezskuteczną walkę przed niemieckimi sądami i europejskimi trybunałami. Udało jej się wywalczyć widzenia. Przez dziesięć miesięcy miała kontakt z synem zaledwie przez… 27 godzin. Na spotkaniach obowiązywał język niemiecki Od sierpnia 2006 r. już go nie widziałam. Jugendamt nie wyrażał zgody na spotkania i zachowywał się tak, jakby sprawował władzę nad sądem – przekonuje pani Beata. Uważa, że urząd trzeba zlikwidować, bo „działa jak jego ojciec chrzestny Adolf Hitler”. – To, co się dzieje z dziećmi, nie tylko polskimi, to po prostu zbrodnia – mówi. – To, że jest to sprzeczne z wszelkim prawem, potwierdził Parlament Europejski.

Kilka tygodni temu zdesperowana kobieta porwała chłopca i uciekła z nim do Polski. Jugendamty stają bowiem po stronie niemieckich rodziców niezależnie od tego kim jest ich były parter.

Polacy są jednak traktowani najgorzej. Przede wszystkim, tak jak w historii pani Beaty, zabrania im się rozmawiać z dziećmi po polsku, co jest bezczelnym łamaniem europejskiego prawa. Niemcy się tym jednak nie przejmują i mimo protestów Parlamentu Europejskiego robią swoje.

Tak było także w sprawie Wojciecha Pomorskiego Polaka z Hamburga – jak dotąd najgłośniejszej aferze związanej z działalnością Jugendamtów. Niemiecka żona Pomorskiego pewnego dnia uciekła zabierając ze sobą dzieci. Wszystko nadzorował i otaczał swa piecza Jugendamt. Gdy w końcu udało mu się uzyskać prawo do widzeń ze swymi dwiema córkami, okazało się, iż nie może do nich mówić po polsku. To, że cała trójka miała polskie obywatelstwo nie miało dla Niemców znaczenia. Wręczyli Pomorskiemu pismo o następującej treści:

„Z pedagogogiczno-fachowego punktu widzenia trzeba zaznaczyć, że nie jest w interesie dzieci, aby spotkania nadzorowane odbywały się w języku polskim.”

Od tego czasu minęło kilka lat, a Pomorski nadal nie może wywalczyć prawa do widzenia ze swymi dziećmi, które tymczasem zaczęły zapominać polskiego. Wraz z innymi ojcami oraz matkami założył więc organizację Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech. Razem walczą z bezprawiem i przemocą Jugendamtów. Przedstawiciele stowarzyszenia spotkali się z m.in. z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim. Jednakże polskie władze zapewne nie mogły zrobić wiele, by im pomóc, skoro Niemcy ignorują nawet prawa UE.

Pozostaje nam jedynie zadać pytanie o to, jak długo nasi zachodni sąsiedzi będą drwić z europejskich norm, do których przestrzegania często sami nas nakłaniają? I czemu aż tak bardzo im zależy na odcinaniu dzieci od zagranicznych korzeni?

Zakaz rozmów po polsku – Jugendamt

W sercu Unii Europejskiej rabuje się dzieci rodzicom-obcokrajowcom z użyciem politycznego urzędu: niemieckiego JUGENDAMTU. Reportaże i programy o nielegalnych i nieludzkich praktykach nowoczesnej administracji niemieckiej. Republika Federalna Niemiec od czasu końca wojny z premedytacją, poprzez przemilczanie zataja te praktyki przed swoimi europejskimi partnerami. Teraz eurodeputowani zabrali się za badanie niemieckich dyskryminacji… Czytaj dalej…

Jugendamt Berlin-Spandau 2006

10.03.2006 r. to dzień w którym odbyła się w Bolsano/ Bozen (Wlochy) międzynarodowa konferencja dotycząca „uprowadzania dzieci przez Jugendamt”.
Szokujący jest fakt, że tego samego dnia Andrzej L. popełnił samobójstwo w Jugendamcie Spandau (Berlin) w obecności pracowników Jugendamtu! Prawdopodobnie okoliczności tego samobójstwa wskazują na to, że został on umyślnie i czynnie doprowadzony do samobójstwa przez Jugendamt. Nadmienić należy, że sytuacja wynikła na skutek długotrwałej rozłąki z dziećmi. Pozostaje nam jedynie zadać pytanie o to, jak długo nasi zachodni sąsiedzi będą drwić z europejskich norm, do których przestrzegania często sami nas nakłaniają?